Super VItay

Super VItay

20090531_orlen_goldPostanowiłem postarać się, i uzyskać status złotej karty Vitay, czyli Super Vitay.

(więcej…)

Sezon rowerowy

Ruszyły rowerki na trójmiejskie ścieżyny. Nie ma jeszcze maja, a już rowerki śmigały po ścieżkach.

(więcej…)

Galeria bałtycka sypie się

Galeria bałtycka sypie się

Gdy tylko odwiedzam Galerię, a miejsce ma to dosyć często z powodu dobrej mojej lokalizacji, coraz to

Dziura w ścianie

odnajduje ślady niszczenia tego obiektu. Oddana pospiesznie do użytku 4 października 2007 roku Galeria została w międzyczasie lekko dopieszczona. Nie zmienia to jednak faktu, iż widoczne są już ślady słabo wykonanej pracy. Można powiedzieć, że jest do dewastacja, ale trudno zrozumieć, w jaki sposób można zdewastować ścianę budynku tak, aby widoczna była w niej dziura, do której może wejść nieduże zwierzę lub nawet dziecko??

(więcej…)

Droga

Codziennie, rano, prawie zawsze z plecakiem, aby zdążyć na 8.00 – jak powtórka z przeszłości. To już było. W otoczeniu dzieciaków, innych dzieciaków? Po prostu dzieciaków, im dłużej tym więcej ich.. na początku tylko ci najdalsi, codzienni. Potem już więcej, grupka palaczy, co chwile jakieś bluzgi, przed samym wejściem pokaz mody. Nie ważne że deszcz, śnieg, kurteczka ledwo do pasa, ciekawe jak potem nerki się odwdzięczą za to. Lecz nie idę dalej z nimi, opuszczam to towarzystwo, i kolejne 500 metrów już sam, przeciw wszystkim. Oni do szkoły, ja do roboty.

Jeszcze codzienny zgryz na samochody, bo oczywiście rodzice niektórzy muszą pociechy swoje pod samą bramkę podwieźć. Koszmar komunikacyjny gdyby trzeba było wysiąść i podprowadzić dziecko na piechotę. I co na to inni by powiedzieli, że żałuje benzyny by dziecko do szkoły podwieźć. Zazdroszczę? Nie wiem, do szkoły i liceum zawsze z buta miałem 5 minut, kiedyś przez krótki okres roku, może dwóch, było dalej, przez całe „miasto”, ale też dałem radę… co za różnica, 5 czy 25 minut wcześniej wyjść. A jak będzie? haha.. chciałbym wiedzieć.

Codzienne 15 minut w otoczeniu muzyki i tych samych budynków. Czasem widoczek ładny, krajoznawczy się trafi, to śnieżek, to błękitne niebo. Gdzieś jak fotki znajdę to coś wrzucę.

Bliskie spotkanie z łąbędziem

Stało się. Dziś się udało, karmiłem dzikie łabędzie na plaży w Sopocie. Co w tym dziwnego i niezwykłego? Karmiłem je z ręki.. a właściwie to one jadły mi z ręki.

Lekki dotyk dzioba na palcach. Strach w ich oczach był większy niż w moich, w końcu kilka razy (lekko) byłem większy i cięższy. Choć dzięki opowiadaniu M miałem w pamięci historię z łabędziami atakującymi kajakarzy.

Nic się nie stało, ani mi, ani tym bardziej Łabędziom, które coraz wybredniejsze się robią jeśli chodzi o chlebek. Ale w końcu zjadły. Idąc za moim przykładem kilka osób również ośmieliło się karmić łabędzie z rączki, zamiast rzucać im chleb, który w większym stopniu trafiał w dzioby wszędobylskich mew oraz wygłodniałych kaczek.

Na następny raz, więcej chleba świeżego zabierzemy, i może aparat…

Jesień

Jesień zawitała do Trójmiasta. Wszystkimi kolorami nas przywitała. Jakoś deszczu mało ciepło na razie – nie narzekam, oby tak to długo trwało.