Tyle razy już byliśmy w Warszawie, a ja ani razu nie byłem z Zamku Królewskim, no wstyd po prostu, więc tym razem plan był taki, aby spróbować się tam dostać. Jako że wycieczka była bardzo dynamiczna i z krótkim okresem planowania i decyzyjności, to czy wejdziemy miało okazać się w dniu wizyty. Na szczęście nie było z tym problemu. I po odstaniu swojego w kolejkach (po bilety i do wejścia) mogli chłonąć kulturę pełną (no prawie) piersią.

Bilety

Nie udało się kupić biletów online (nie było dostępnych na najbliższe dni) więc poszliśmy na żywioł i udało się. W kolejce do biletów około 10-15 minut, następnie jakieś 10-15 minut do wejścia. Wybraliśmy „Trasę królewską” oraz Świat Rembrandta”. Każdy z nas miał audio przewodnik, bilety łącznie kosztowały 62zł. Raczej warto.

Pandemia

Na wstępie muszę zaznaczyć, że sam odbiór spaceru i oglądania byłby o wiele lepszy, gdyby nie maseczka. Cały czas trzeba z niej korzystać, a dla mnie to jest trudność. Bardzo klimatyzacja nie chłodziła, więc wyzwanie to było.

Wypadek

Przed samym wejściem na spacer przydarzył się wypadek, na szczęście nie dla nas. Jedna z osób oczekujących w kolejce, chciała się coś dopytać od obsługi i cofając się, potknęła się o wystające z ziemi reflektory i przewróciła się. Na tyle niefortunnie, że doznała złamania otwartego na przedramieniu. Obsługa nie wiem czy wezwała pogotowie – na pewno mąż Pani dzwonił. Ale nikt z obsługi do Pani nie podszedł, ani nie było widać żadnej pomocy medycznej. Uważajcie na siebie 🙂

Trasa królewska

Sama trasa królewska to ciut ponad godzinę spaceru po przepięknych komnatach. Dzięki audio przewodnikowi, mieliśmy dokładny opis co jest w danej sali. Otrzymaliśmy informacje czy to oryginał czy odtworzone na podstawie opisów lub zdjęć. Po przejściu trasy, mieliśmy okazję obejrzeć obrazy z epoki Rembrandta – trochę sztuki nie zaszkodzi – nawet podczas urlopu.

Rembrandt

Na sztuce znam się niewiele, uden recept”>

, obrazy podobały mi się, bo wiedziałem co na nich widzę. Oczywiście dzięki opisom i wsparciu poznałem także symbolikę niektórych obrazów, a także sztuczki stosowane przez malarzy. Rama w ramie robi wrażenie 🙂