Finansowanie partii politycznych

Wg przepisów każda partia, która otrzymała w ostatnich wyborach min 3% głosów, dostaje subwencje i finansowanie z pieniędzy Państwa (naszych). Gdy głosujemy, określamy jednocześnie, czy chcemy aby nasz kandydat i jego partia otrzymywała fundusze.

(więcej…)

Podatek od podatku

Ciekawe jak zakończy się pomysł z odprowadzaniem podatku od przekazanego 1% podatku na rzecz fundacji. Pomysł jest taki, aby potrącić podatek od darowizny, od tych przekazanych pieniędzy, które zostały przekazane dla konkretnej osoby. Czyli w deklaracji PIT wprowadzamy KRS konkretnej fundacji, a także zaznaczamy, iż chcemy, aby przekazane przez nas pieniądze trafiły na pomoc dla osoby X. Więc jeśli zbierze się odpowiednia suma, to pieniądze przekazane dla osoby X zostaną opodatkowane. Nasze kochane państwo w żaden sposób nie chce rozstać się z tymi pieniędzmi, i jeszcze do tego chce wygenerować kolejne utrudnienia. Bo przecież ktoś będzie usiał to sprawdzać, czy kwoty przekroczyły określone limity, przecież trzeba będzie druczki wypełnić o podatku od darowizny. A kto będzie wpisany w rubryce Dawca? Państwo ? Bo w sumie te pieniądze należą do Państwa. A więc Państwo pobierze podatek od swoich pieniędzy, które przekazuje na leczenie chorych osób. Chore osoby przy zakupie sprzętu do rehabilitacji, zapłacą kolejny podatek?

W zeszłym roku na operacji przekazywania 1% podatku zarobiły banki i poczta, które obsługiwały narodowe przekazywanie podatku, gdyż przelew trzeba było zrobić wcześniej, wydrukować potwierdzenie. W tym roku wszystko zostało uproszczona, ale jak widać, potrzebujący mogą dostać za dużo, więc trzeba trochę od nich zabrać.

Paranoja – tak powinno nazywać się nasze Państwo.

Droga

Codziennie, rano, prawie zawsze z plecakiem, aby zdążyć na 8.00 – jak powtórka z przeszłości. To już było. W otoczeniu dzieciaków, innych dzieciaków? Po prostu dzieciaków, im dłużej tym więcej ich.. na początku tylko ci najdalsi, codzienni. Potem już więcej, grupka palaczy, co chwile jakieś bluzgi, przed samym wejściem pokaz mody. Nie ważne że deszcz, śnieg, kurteczka ledwo do pasa, ciekawe jak potem nerki się odwdzięczą za to. Lecz nie idę dalej z nimi, opuszczam to towarzystwo, i kolejne 500 metrów już sam, przeciw wszystkim. Oni do szkoły, ja do roboty.

Jeszcze codzienny zgryz na samochody, bo oczywiście rodzice niektórzy muszą pociechy swoje pod samą bramkę podwieźć. Koszmar komunikacyjny gdyby trzeba było wysiąść i podprowadzić dziecko na piechotę. I co na to inni by powiedzieli, że żałuje benzyny by dziecko do szkoły podwieźć. Zazdroszczę? Nie wiem, do szkoły i liceum zawsze z buta miałem 5 minut, kiedyś przez krótki okres roku, może dwóch, było dalej, przez całe „miasto”, ale też dałem radę… co za różnica, 5 czy 25 minut wcześniej wyjść. A jak będzie? haha.. chciałbym wiedzieć.

Codzienne 15 minut w otoczeniu muzyki i tych samych budynków. Czasem widoczek ładny, krajoznawczy się trafi, to śnieżek, to błękitne niebo. Gdzieś jak fotki znajdę to coś wrzucę.

Zima

Zima

No dziś to się zgarbiłem… śnieg za oknem.. za kilka dni Wielkanoc, i znów śnieg… marzę za stabilizacją, gdy zima była w zimie, a lato w lecie, a nie parę dni śniegu, parę ciepła, a potem jesień przez większość czasu. Zasadniczo w marcu śnieg nie powinien być sensacją, a jednak jest… tak samo jak w styczniu 🙂 Czekam na sensacyjne dni czerwca i lipca gdy temperatura znów będzie w granicach 40stopni…

Zimowe widoki Ciągle pada

Punkty lojalnościowe na lara.pl

W dniu dzisiejszym został wdrożony system punktów lojalnościowych w sklepie internetowym lara.pl. System mojego autorstwa został dołączony do CMS e4u. Jednocześnie sklep dorobił się panelu użytkownika, w którym można dowiedzieć się o zebranych punkach, wyedytować swoje dane, zmienić hasło oraz przejrzeć ostatnie aktualności.

Pomysły na hacking

Dziś podczas obsługi klienta przyszedł mi do głowy kolejny sposób w jaki hakierzy mogą kraść nasze dane i $$$. Sposób jest elegancki aczkolwiek chyba na wyrost. Pierwsza metoda, zapewne stosowana to poprzez trojana/wirusa zmienić ustawienia DNS na komputerze ofiary. DNS skierowane na serwer potencjalnego kradzieja, działają jak normalny serwer DNS, podając na tacy wszystko co komputer ofiary pragnie. Lecz w przypadku kilku drobnych zapytań (np paypala lub jakiegoś banku) podają adres IP nie banku lecz kolejnego serwera włamywacza. Otwiera się ładnie spreparowana strona, z adresem w pasku przeglądarki poprawnym. Nasz nieświadomy użytkownik wpisuje swoje dane logowania i…. i teraz są dwie możliwości – hakier szybko te dane wykorzystuje i klienta ma w poważaniu… lub.. bardziej sprytny – przekieruje klienta na poprawną stronę banku, tam zostanie wyświetlony komunikat o błędzie, klient wprowadzi jeszcze raz dane, zaloguje się i nieświadomy dalej będzie oglądał swoje zbiory biedronek. Co sprytniejszy programista, może dane logowania przekazać do strony banku i klient od razu będzie zalogowany. Tak czy siak.. hakier ma dane, a klient niedługo problem.

Lecz wróćmy do dzisiejszego przypadku. Klient na komputerze miał wszystko w porządku. DNS i takie tam. Ale miał router, i na routerze bardzo dziwne wpisy DNS, bo dlaczego nie zmienić ustawień routera, zamiast komputera – jeszcze trudniej to zlokalizować, zwłaszcza że wszystko na pierwszy rzut oka działa.

Radzę od czasu do czasu sprawdzić swoje ustawienia, sprawdzić czy naprawdę wchodzi się na strony które nimi mają być, sprawdzać bardzo uważnie certyfikaty bezpieczeństwa i szyfrowania. i co jeszcze? modlić się… – nie zaszkodzi a może pomoże 🙂

Obserwacje życia płodu

Nie nie .. nie jestem w ciąży… ani moja lepsza połowa jeszcze też nie 😛

Za to z dużym zainteresowaniem śledzę bloga pisanego przez płód, dobra, on (już wiadomo) ma imię (będzie miał) Eryk. I trzeba przyznać, iż jeszcze nie On piszę, ale jako że jest bardzo związany ze swoją mamą, więc jeśli używa jej palców do dostania się do klawiatury, to można przyjąć iż jest w pełni autorem swojego bloga. A więc co więcej? Mi się podoba, zapraszam do śledzenia tutaj lub bezpośrednio na stronie. Linki w kolumnie po prawej   .

Jozin z Bazin

Heh, ten hiciorek powstał w roku mego urodzenia 🙂 Może to znak, aby objąć jakiś hymn?

[youtube:http://pl.youtube.com/watch?v=v9MTGNaEXGM 500 400]

Prawo jazdy do komputera

Na samochód potrzebne prawko, na rower również, nie wspominając już o samolocie. A komputer? traktowany jako zwykły przedmiot domowy, niczym mikser lub krajalnica do chleba. Nikt nie uczy nas posługiwać się nim, w sklepie dostaniemy kilka wskazówek, najczęściej specem od komputera jest syn/córka lub kuzyn, który również kilka lekcji da.. ale czy to wystarcza?

Jaki ma Pan/Pani system operacyjny? Czy może Pan/Pani otworzyć stronę? Jakąkolwiek… Takie pytania dosyć często wprawiają słuchaczy w konsternacje, w słuchawce słyszę ciszę. Chwila rozmowy i już wiem, jaki Windows… i albo rozmówca zaufa mojej wiedzy i pozwoli się ciągnąć jak po sznurku przez szereg tajemniczych operacji w komputerze, albo stwierdza „ja się nie znam, poczekam aż syn/córka przyjdzie ze szkoły”. Na takich ręcę opadają, ale ich strata, jeśli nie chcą się nic więcej nauczyć.

Jakie są najstraszniejsze przypadki?

Moim ulubionym jest wyłączone połączenie lokalne. Lub odłączony kabel sieciowy. Dowiaduje się o tym po 5-10 minutach rozmowy, jeden  – dwa kliki i już jest internet, ale ile nerwów i szukania. Ostatnio zajęło to trochę dłużej.. a dlaczego? Widok wyświetlania ikonek był zmieniony, i nie wyświetlał komunikatów odnośnie danego połączenia. Po zmianie widoku na bardziej przyjazny dla oka, podający więcej informacji, naszym oczom (a właściwie Pani po drugiej stronie telefonu) komunikat o odłączonym kabelku. Chwila grzebania przy gniazdkach, i internet po dwóch dniach znów „był”.

Co jeszcze? wiele tego, nie wszystko człowiek pamięta. O.. proszę otworzyć stronę.. Jaką? Jakąkolwiek…Ale gdzie?…No w przeglądarce.. w czym? No tam gdzie otwiera Pan/Pani strony. Otwieram w internecie. No tak, ale gdzieś trzeba przecież wpisać adres. Nie, ja nie wpisuje… klikam tam od razu. No a gdzie Pan/Pani klika… w Internecie.. (ręcę by mi dawno już opadły, gdybym ich nie trzymał na klawiaturze) No to proszę w internecie kliknąć, ale jeśli mogę mieć prośbę proszę opisywać co Pan/Pani po kolei robi. A więc, odszukuje na ekranie te niebieskie „e” klikam na nim, i już wchodzę do internetu. O już jest. Otworzył się. Dziękuje…

Pozostawię to bez komentarza.

Wielu zarzuci mi zaraz, że ludzie nie rodzą się informatykami. I Bogu dzięki. Informatycy to zgraja leni, którzy wprowadzają więcej zamieszania niż trąba powietrzna i po nich jest podobny koszt. Ale jak się kupuje magnetowid (dvd) to człowiek domyśla się jak to ma działać. Ale komputer nie jest taki prosty. Nie wystarczy tylko klikać na ekranie niebieskie ikonki. O komputer trzeba dbać, bo to może być groźne narzędzie. Które może stać się przyczyną wielu kłopotów, nie tylko dla posiadacza, ale również dla całej sieci do której ów komputer jest przyłączony. Wystarczy wspomnieć wirusy, które rozsiewają się po sieci LAN, lub spamie, wysyłanym nieświadomie z komputerów beztroskich użytkowników.

Ech. nie chce mi się więcej o tym pisać. Jutro poniedziałek, kolejny dzień walki… Na szczęście zdarzają się ludzie, którzy za 30 minut walki o ich internet podziękują miłym słowem. I nie ma że to obowiązek. Obowiązek jest spełniony, sygnał dostarczony, a że nie ma komputera aby go odebrać, to już nie mój problem. Na szczęście dla wielu, mamy inne podejście i potrafimy przegadać wiele minut aby uradować człowieka faktem, że „sam” uruchomił sobie internet.

Niedługo ciąg dalszy…