Idąc na spacer, pewien rytuał zawsze jest odprawiany – przygotowanie torby. Nie można o niczym zapomnieć – bo co prawda katastrofy nie będzie, ale można dostać niezłą dawkę krzyku i płaczu – a ojcowie nie znoszą patrzeć na łzy swoich dzieci. Krótka lista co warto, należy, koniecznie zabrać ze sobą trzeba.
- Picie – zależnie od wieku herbatka, soczek lub co każdy lekarz powie – wodę – od młodości należy uczyć że jest zdrowa i pić ją trzeba. Nie musi być ciepłe, temperatura pokojowa lub torbowa wystarczy – to ma być oddech dla dziecka, nie posiłek.
- Posiłek – wiek jak zawsze podpowiada, w naszym przypadku jest to mleczko, jako że robimy je w większości sztucznie i specjalnie, więc w skład zestawu wchodzi: proszek, przegotowana chłodna woda, gorąca woda w termosie, buteleczka. Można ewentualnie zabrać deserek lub obiadek, ale to wymaga łyżeczki i śliniaka – i gwarantowane umazanie wyjściowego ubranka
- Czapka – na uszy trzeba uważać – więc zamiast w torbie noś ją dziecku na głowie.
- Pieluszka na zmianę (nawet kilka) nie musiałem jeszcze w publicznym miejscu zmieniać tego ładunku niebezpiecznego – ale lepiej mieć niż nie.
- Pieluszka tetrowa – zawsze się coś uleje – a jak nie, to taka pielucha to też świetna zabawka, zasłonka od słońca.
- Pielucha flanelowa lub podkład – coś pod dziecko podłożyć trzeba, gdyby przewinąć się zdarzyło
- Zabawkę – koniecznie, zawsze niezaprzeczalnie miej w torbie grzechotkę, która robi dużo hałasu. Szczepienia o wiele lepiej się znosi, gdy dziecko po ukłuciu zwraca uwagę na skaczącego i grzechoczącego ojca. Płacz = pół minuty – warto! Gdy spacer nudny, sen się nie klei – grzechotka zawsze kilkadziesiąt metrów załatwi, a jak spadnie – to też usłyszysz.
- Krem do skóry – dobrze mieć w domu i w torbie awaryjny – gdy zapomnisz w domu nakremować.
- Chusteczki nawilżone – najlepiej małe, przenośnie pudełeczko, do przewijania, do karmienia, ogólnie – łazienka terenowa.
- Smoczek na łańcuchu – to w sumie nie w torbie – ale pamiętać o tym trzeba. Oczywiście jeśli dziecko potrzebuje.
To mój cały mały zestaw. Gdy mam to wszystko – spacer od pół godziny do 3 godzin nie jest straszny.
Dodam jeszcze drobną uwagę do termosu. Wcześniej, do przygotowania posiłku, gotowaliśmy wodę za każdym razem. Nawet mając czajnik, który pozwala zagotować 0.25l wody, trwa to chwilkę. A ta chwilka, gdy bąbel już chce jeść trwa za długo. Więc termos jest odpowiedzią – Z pierwszym rannym posiłkiem, gotujesz wodę, wlewasz do termosu i do wieczora masz pod ręką zawsze gorącą wodę. Nie trzeba czekać. Do tego oszczędzasz energię elektryczną.
I panowie – nie zapominamy o najważniejszym – odpowiednio ubranym dziecku.