Nie jest to najważniejsza w chwili narodzin dziecka sprawa. Nawet dla samego dziecka, zabawki są drugorzędną sprawą. Ważniejsze jest jedzonko, przytulanie i takie tematy. Ale sprawy zabawek bardzo szybko okażą się istotne, i dla was, i dla dziecka. Bo nie od dziś wiadomo, że dzięki zabawie człowiek taki mały uczy się życia. A jak wszystkie zabawki made in china to jedyne co może się pożytecznego nauczyć to mandaryńskiego.

To że dziecko wszystko do pewnego okresu życia wkłada do buzi – nie muszę chyba nikogo uświadamiać – jak ktoś tego jeszcze nie wie, dowie się bardzo szybko przy swoim dziecku. Co się z tym wiąże, trzeba uważać, aby nic się z zabawki nie oderwało na tyle małego, aby to połknąć, lub nawet zadławić. Pamiętajmy również, że niektóre maskotki, mają włosie, które w dosyć prosty sposób się odrywa i jakimś dziwnym trafem od razu trafia do buziaka.
Wiele zabawek dla dziecka możemy zrobić samemu, i nie trzeba do tego specjalnych zdolności, sam zaraz pokażę co wymodziłem. Na szkole rodzenia było raz spotkanie z Panią, co również pokazywała zabawki dla dzieci – zwłaszcza tych malutkich, które ledwo co widzą, zwłaszcza że widzą dopiero w kolorach dwóch: czarnym i białym.

Dla dziecka dwie najlepsze zabawki są od razu gotowe, jedna to jego ciało – druga, to wasze ciało. Więc malec będzie poznawał swoje włosy na głowie – o ile je ma – uszy, nos, usta (tam to dopiero jest zabawa zwłaszcza z językiem i wyrastającymi zębami), paluszki u nóg i rąk, same nóżki (pyciochy) – które są nie dość że zabawne, to nawet nieźle smakują. A u ciebie? Wszystko – głowa to raj do zabawy – bo przecież masz włosy (sorki dla tych co nie mają) które można głaskać, ciągać, przeczesywać pomiędzy palcami, mogą smyrać po twarzy. Masz uszy, które można ciągać i wkladać paluszki do środka, masz oczy, usta, język, zęby – cała gama zabawek. Nie żałuj – często odczujesz ból, gdy palec wejdzie w oko, gdy wargę ci dziecko rozciągnie do granic wytrzymałości, gdy za kolczyki pociągnie. Ale to frajda – warto jej nie bronić – lecz od razu uczyć, że coś może boleć, że tak mocno nie wolno – można spotkać się od razu z protest songiem (płaczem) ale tak trzeba.

Zabawki kupowane  – nie bardzo wiem co o nich napisać – dosyć często mnie zawodzą. Są dosyć drogie – zawsze mega kolorowe – co jest bardzo zbyteczne gdy dziecko nie odróżnia kolorów. No ale cóż, zawsze coś do przytulenia warto posiadać, coś grającego, coś grzechocącego. Pamiętajmy, że świat poznajemy nie tylko wzrokiem, ale również dotykiem, smakiem i słuchem. Pod każdym z tych względów należy zadbać o odpowiednie bodźce i bezpieczeństwo.

Karuzela nad łóżeczkiem – dobrze dobrana jest na długi czas. Nasza – cóż, była niezła na początku – bez baterii, nakręcana, starcza na jakieś 2 minuty grania, zabawki spore, jednolite kolory, grzechoczące. Melodia – znośna do pierwszych 50 razy. Potem należało skrócić sznureczki – bo zabawki nie mogły się obracać – złapane w morderczym uścisku malucha.
Znów minęło trochę czasu – karuzela nie wytrzymała próby sił z maluchem – więc zabawki rozmontowane – służyły jako niezależne grzechotki – a mechanizm obrotowo – grający – jeszcze przez jakiś czas służył jako pozytywka – w końcu nie wytrzymał zbyt częstym spotkań z podłogą i zamilkł na wieki.

Zabawki robione, oto kilka moich przykładów:

Butelka – grzechotka – gryzak

Gryzak - grzechotka

Butelka – napełniona nasionami fasoli. Zakręcona i na zakrętkę nałożony balonik – w tym przypadku już przebity. Całość dobrze wyparzyć. Jeśli nasionka są dobrze przechowywane, to są suche, po ponad 10 miesiącach w butelce nic nie rosło i nie rośnie.

Dziecko ma z takiej zabawki wielką frajdę:

  • może ją ściskać – butelka plastikowa ma pewien stopień zgniatania i przy tym wydaje wyraźny dźwięk.
  • może oczywiście grzechotać – nasiona robią sporo hałasu
  • może przechylać butelkę – nasiona znów dają o sobie znać
  • może gryźć balonik
  • może rozciągać balonik

Powiem szczerze, jedna z ulubionych zabawek przez długi okres czasu. Łatwa w przygotowaniu a niesamowicie zajmująca. I to przez długi czas.

Słoiczek – grzechotka

Kolejna grzechotka

Buteleczka po posiłku napełniona ponownie nasionami fasoli.

Dźwięk wydawany jest troszkę cichszy od poprzedniej zabawki, ale tutaj, występuje nowy materiał – szkło, które jest chłodne, oraz nakrętka – która jest głośniejsza z nasionkami a także daje się wgniatać. Tutaj przy okazji dobra uwaga: jak robisz jakąś zabawkę, lub wiele innych rzeczy, których nie chciałbyś aby dziecko umiało zbyt szybko – nie rób tego przy nim – dziecko jest jak dobra kamera – zobaczy, zapamięta i odtworzy szybciej niż się spodziewasz.

Pudełeczko – grzechotka – gryzak

Grzechotka

Pudełeczko po gumach – w środku dowolny nieduży przedmiot. Dokładnie to zamknąć i tylko pilnować, aby nie zbyt dokładnie dziecko dobierało się do etykiet i nie próbowało otwierać. Cacko nie z tej ziemi  – błyszczy się, hałasuje, pasuje do buziaka na rosnące kły.

Do tego jak pudełko jest niedawno opróżnione – to jeszcze może pozostać zapach gum – co jest również jakimś tam bodźcem.

Pudełeczko – bączek – grzechotka – gryzak

Bączek

Opakowanie po dużym lizaku chupa-chups. Do środka wkładamy kolejny nieduży przedmiot. Dokładnie zamykamy. Na twardej powierzchni możemy to zakręcić – dziecko z wielką ciekawością będzie się wpatrywało w obracający przedmiot. Oczywiście koniecznie trzeba to złapać i sprawdzić jak smakuje – o to również grzechocze.

Czy trzeba czegoś więcej? Trzeba – gdzie jest mleko? 🙂

Łyżeczki – grzechotki – gryzaki – korale

Łyżeczki - grzechotki

Co robić z taką ilością łyżeczek dodawaną do Danonków? Pojedyncza łyżeczka jest zabawna na kilka sekund, w komplecie – to już na wiele dłużej może wciągnąć dziecko – i to wielokrotnie.  Rozwiązanie widać na zdjęciu. Dobry sznurek (dratwa) i już gotowa – grzechotka – gryzaczek. Jak sznurek będzie odpowiednio długi – mogą to być również korale. Przy okazji łyżeczki nie są porozrzucane po całym mieszkaniu, nie gubią się i w późniejszym okresie mogą służyć do rysowania kształtów, nauki kolorów.

Korale – gryzak – wąż

Korale

Tak zasadniczo to są zwykłe korale  – wymieniono w nich tylko sznurek na mocniejszy (podwójny), usunięto zapięcie (metalowe) i gotowe.

Gryzak na wiele sposobów – bo każde „oczko” może być oddzielnie smakowane. Do tego wąż znakomity – można przeciągać na przykład po rączce, po nóżce – ciągnąć po podłodze – dziecko będzie chciało to złapać. Jak złapie – można się pobawić w „oddaj to moje”, i przeciąganie liny. Ważne – trzeba troszkę pilnować, aby za bardzo malec się nie splątał tym – bo jak nie będzie mógł się uwolnić – to tylko zaanonsuje to krzykiem – jak nie będzie mógł oddychać – to już poważniejsze, na szczęście dobrze dobrane korale nie plączą się łatwo, i trudno je zaplątać tak, aby jednym ruchem nie móc się z nich uwolnić. Prośba – każda zabawka może być niebezpieczna – dziecko w każdej chwili może coś wymyślić, na co nam w życiu nie przyszło do głowy aby coś takiego zrobić. A dziecko to zrobi – bo nie wie, co może być za chwilę – dobrze jest wiedzieć choćby co 5 minut co dziecko robi.

Poniżej kilka innych przykładów zabawek które można samemu zrobić, które na zabawki nie wyglądają a są bezpieczne i dla dziecka bardzo atrakcyjne.

Na zakończenie tej części o zabawkach, jedna z lepszych – w sumie raczej powinna być w dziale 0 zabawach niż zabawkach, ale tam o tym również wspomnę.

Gazeta

Gazeta po "czytaniu"

Rwanie, rozrywanie, zgniatanie – tu można dać upust nagromadzonej energii a ile przy tym hałasu – jakie duże te kartki i kolorowe. Dziecko dosyć szybko dojdzie do wniosku, że trzeba tego spróbować – więc trzeba dziecko pilnować (jak zawsze) aby papieru nie jadło. Jak już włoży do buziaka – to dosyć szybko wyjąć to co tam ma – po pewnym czasie nauczyć – aby oddało samo – a jeszcze później – aby nie wkładało w ogóle – a małe drobinki jakie są dziełem końcowym oddawało grzecznie rodzicom na przechowanie.

To tyle chyba o zabawkach, niedługo napiszę coś o zabawach jakie z dzieckiem można wyprawiać.