Wg przepisów każda partia, która otrzymała w ostatnich wyborach min 3% głosów, dostaje subwencje i finansowanie z pieniędzy Państwa (naszych). Gdy głosujemy, określamy jednocześnie, czy chcemy aby nasz kandydat i jego partia otrzymywała fundusze.

To bez sensu. Oddajemy głos na kogoś, kogo znamy lub przynajmniej powinniśmy, któremu ufamy. A przez głos oddany na niego oddajemy głos na partię. I nie ważne, czy nasz kandydat się dostał czy nie, parta dostała nasz głos, a co za tym idzie, nasze poparcie, aby dostała finansowanie od nas. I wtedy zaczynają się cyrki. Bo czemu nie, skoro i tak pieniądze już są przyznane, można poświrować. Moim zdaniem partie powinny finansować się same. Cholera mnie bierze, gdy mój kandydat nie dostał się powiedzmy do sejmu, a moje pieniądze idą na wypłaty, diety i inne koryta, zasilające tych nieudaczników, pieniarzy, a często osoby z przeszłością lub przyszłością kryminalną.

Powinni jawnie zbierać sami pieniądze, jakby pożebrali, to by zajęli się losem bezdomnych i bezrobotnych może. Oczywiście wszystko jawnie, aby nie było kolejnych pokus do naciągania. I podatki od tego również. Wtedy za politykę, brali by się ludzie, którzy naprawdę mają na nią pomysł, a nie tylko im się tak wydaje. Bo jeśli trzeba zebrać pieniądze, i wydać je rozsądnie to człowiek zaczyna inaczej myśleć.

A do tego jeszcze sprawa kampanii wyborczych sponsorowanych przez nas (Państwo). Dlaczego nikt nie sprząta tego, wiszą i straszą plakaty z hasłami po kilka lat nawet w niektórych miejscach. A w ordynacji wyborczej powinno być zapisane, że kandydat odpowiada za wszystkie materiały podpisane i wydane z jego biura, i jest zobowiązany do ich zutylizowania po zakończeniu wyborów. Bez względu na ich wynik.